ReprezentacjeReprezentacja A AktualnościEfektowne gole i wygrana na koniec eliminacji! Powrót

AktualnościReprezentacja A

Efektowne gole i wygrana na koniec eliminacji!

 19 / 11 / 19 Autor: PZPN
Efektowne gole i wygrana na koniec eliminacji!

Chociaż punktem głównym meczu ze Słowenią miało być pożegnanie Łukasza Piszczka, to kibice na PGE Narodowym obejrzeli po prostu bardzo dobry mecz. Z dobrze, technicznie grającym rywalem, z przebłyskiem geniuszu Roberta Lewandowskiego, debiutanckim golem Sebastiana Szymańskiego i wygraną – tak biało-czerwoni zakończyli eliminacje UEFA EURO 2020 oraz 2019 rok.


Polacy zaczęli tak, jak w Izraelu kilka dni wcześniej – z wielkim animuszem, idąc do wysokiego pressingu, zaskakując przeciwnika. Słoweńcy byli pogubieni, ratowali się faulami i wybiciami piłki. Już w drugiej minucie dobre dośrodkowanie Sebastiana Szymańskiego zostało wybite na rzut rożnym, a po dośrodkowaniu to właśnie młody piłkarz został bohaterem. Piłkę najpierw wybił przed pole karne Jan Oblak, a tam do niej dopadł 20-letni skrzydłowy i bardzo dobrym strzałem dał Polakom prowadzenie. W tej samej akcji ucierpiał Kamil Glik i to na tyle, że Jerzy Brzęczek był zmuszony przeprowadzić pierwszą zmianę.

Właśnie to wprowadziło… pewne zmiany. Przede wszystkim, zastopowało płynną i szybką grę na nowo organizujących obronę gospodarzy, a przyjezdnym dało okazję do ustabilizowania sytuacji. I nim minął kwadrans dłuższe rozegranie Słoweńców zakończyło się przerzutem w pole karne do Ilicicia, który po zbyt łatwym minięciu Arkadiusza Recy odegrał do Tima Matavza, który nie pomylił się i wyrównał wynik.

Pierwsza połowa nie przyniosła zbyt wielu klarownych sytuacji. Polacy atakowali falami, czasem mając po dwa, trzy stałe fragmenty, ale głównie szukali kontr po przerwaniu ataków pozycyjnych rywali. Gospodarze bronili pewnie, nie dopuszczali do strzałów, lecz po drugiej stronie również Oblak nie miał wiele pracy. W 35. minucie musiał obronić strzał głową Roberta Lewandowskiego po rzucie rożnym, ale była to łatwa dla bramkarza próba. Jeszcze przed przerwą sytuację miał Szymański, lecz uderzał niecelnie.

Ze względu na kontuzję Glika oraz dłuższe utrzymywanie się przy piłce rywali, do najważniejszej zmiany doszło dopiero pod sam koniec pierwszej połowy. Wtedy wszyscy kibice wstali i jeszcze raz podziękowali za kilkanaście lat reprezentacyjnej kariery Łukaszowi Piszczkowi. On w tym meczu może nie był widoczny, ale dał zespołowi ten ostatni raz poczucie bezpieczeństwa na prawej stronie defensywy, kilka razy ruszając do ataków.

Druga połowa zaczęła się ponownie od natarcia gospodarzy: już po pięciu minutach Grzegorz Krychowiak uderzał mocno po kolejnym rzucie rożnym. Jednak dech kibicom zaparła indywidualna akcja Lewandowskiego z 55. minuty: napastnik, kilkadziesiąt metrów od bramki, bliżej prawej strony, ustawiony tyłem i pod presją rywala przyjął piłkę tak, że minął pierwszego Słoweńca i ruszył indywidualnym rajdem. Nie pozwolił obrońcom się zbliżyć, zmieniał kierunek biegu, wpadł w pole karne i nawet nie w idealnej pozycji uderzył świetnie, nie do obrony, przy dalszym słupku. Zainspirowani tym błyskiem geniuszu kapitana Polacy ruszyli i już po kilkudziesięciu sekundach Zieliński powinien podwyższyć prowadzenie, lecz uderzył po bardzo ładnym wycofaniu piłki zbyt blisko Oblaka, dając mu szansę na skuteczną interwencję.

I znów powtórzył się scenariusz z pierwszej połowy – rywale odpowiedzieli. Najpierw Verbić zagroził rajdem z lewego skrzydła do środka i celnym uderzeniem, a w kolejnej akcji wybrał podanie zamiast strzału. Piłka trafiła do Matavza, który świetnie odegrał do Ilicicia i ten nie pomylił się na siódmym metrze. Ta akcja pokazała, że Słoweńcy również mieli tego dnia wiele do zaoferowania.

W ostatniej części meczu najpierw kolejną okazję po strzale z dystansu miał Lewandowski, lecz przy małej przestrzeni nie zdołał pokonać Oblaka. Polacy przejęli inicjatywę, mieli strzały z dystansu, prym w rozegraniu wiódł kapitan. Dziesięć minut przed końcem kapitalnie przeniósł już w polu karnym atak właśnie Lewandowski do Grosickiego, który głową zgrał piłkę na pustą bramkę… Jackowi Góralskiemu. To ten wszędobylski pomocnik, zawodnik od ciężkiej pracy, odbiorów i pressingu, okazał się bohaterem, który dał zwycięstwo Polsce w ostatnim spotkaniu eliminacji UEFA EURO 2020.

19. listopada, PGE Narodowy

Polska – Słowenia 3:2 (1:1)

Bramki: Szymański 3., Lewandowski 55., Góralski 81. – Matavz 14., Ilicić 61.

Polska: 1. Wojciech Szczęsny - 20. Łukasz Piszczek (45, 16. Tomasz Kędziora), 15. Kamil Glik (7, 3. Artur Jędrzejczyk), 5. Jan Bednarek, 13. Arkadiusz Reca - 19. Sebastian Szymański (86, 18. Kamil Jóźwiak), 6. Jacek Góralski, 10. Grzegorz Krychowiak, 7. Piotr Zieliński, 11. Kamil Grosicki - 9. Robert Lewandowski.

Słowenia: 1. Jan Oblak - 20. Petar Stojanović, 4. Miha Blažič, 17. Miha Mevlja, 3. Jure Balkovec - 7. Josip Iličić, 6. Rene Krhin, 8. Jasmin Kurtič, 15. Jaka Bijol (72, 10. Miha Zajc), 21. Benjamin Verbič (86, 18. Rajko Rep) - 23. Tim Matavž (89, 11. Haris Vučkič).

Żółte kartki: Reca, Krychowiak, Kędziora - Kurtič.

Czerwona kartka: Jasmin Kurtič (86. minuta, Słowenia, za drugą żółtą).

Sędziował: Daniel Siebert (Niemcy).

 

Regulamin Newslettera
pobieranie strony...
Newsletter - zapisz się!
regulamin
Zapisz się
Wideo