AktualnościReprezentacja A

Glik: postawimy się Niemcom

 26 / 09 / 14 Autor: PZPN
Glik: postawimy się Niemcom

Kamil Glik ma same powody do zadowolenia! Dzisiaj został powołany do reprezentacji Polski na październikowe mecze z Niemcami i Szkocją, a w środę rozegrał setny mecz w barwach włoskiego Torino, okraszając jubileusz bramką. – Te sto spotkań nie było moim celem, ale bardzo się z nich cieszę. Przede wszystkim udowodniłem sobie, że nadal mogę się rozwijać. Tylko ciężką pracą i charakterem udało mi się do czegoś dojść – powiedział nam 25-krotny reprezentant kraju.


Trener Adam Nawałka powołał 20 zawodników z lig zagranicznych na mecze z Niemcami i Szkocją. Obyło się bez większych niespodzianek. Selekcjoner wybrał tych, na których regularnie stawiał do tej pory. Pan w ogóle sprawdza jeszcze powołania czy i tak wie, że znajdzie się na liście nominowanych?

Nie jest tak, że czekam na powołania z dużą niecierpliwością i nerwowo przeglądam internet. Jeśli trener mnie potrzebuje, to mnie powoła, a jeśli nie, to nic się nie stanie. Podchodzę do tego ze spokojem. Raczej skupiam się na tym, żeby być w jak najlepszej formie.

Czuje się Pan w kadrze tak mocny, jak w Torino? Jest Pan w stanie „pociągnąć” tę reprezentację?

Zawsze daję z siebie wszystko. W każdym meczu – zarówno w klubie, jak i w reprezentacji. Wszystko po to, żeby osiągnąć sukces. Wydaje mi się, że jeżeli jestem w dobrej dyspozycji, to naprawdę mogę dużo dać reprezentacji.

O Panu należy mówić już jako o gwieździe reprezentacji Polski czy raczej jest Pan jednym z wielu?

Nigdy nie zastanawiałem się, czy jestem jednym z wielu, czy mam status gwiazdy. Nie mnie to oceniać, to pytania do trenerów. Na każde zgrupowanie przyjeżdżam, żeby wygrywać i chciałbym, aby wszyscy tak do tego podchodzili.

Reprezentacja Polski eliminacje mistrzostw Europy 2016 rozpoczęła od wysokiego zwycięstwa z Gibraltarem. W najbliższych spotkaniach już tak łatwo nie będzie, bowiem zmierzymy się z rywalami z wyższej półki. Zwłaszcza reprezentacja Niemiec budzi respekt. Myśli już Pan o tych meczach?

Do eliminacyjnych spotkań zostało jeszcze dużo czasu. Po drodze czekają mnie trzy mecze w klubie. O spotkaniach reprezentacji będę myślał dopiero po przyjeździe do Polski. Nie wybiegam daleko w przyszłość. Skupiam się po prostu na najbliższym rywalu.

Do meczu z Niemcami będzie podchodził Pan w jakiś szczególny sposób, czy raczej rywalizację z Thomasem Muellerem traktuje Pan jak walkę z zawodnikami Juventusu albo Milanu?

Im bliżej tego meczu, tym ciśnienie będzie coraz większe. Na pewno zapowiada się fajne spotkanie. Chciałbym, żebyśmy po meczu byli w dobrych humorach. Mam świadomość, że w tym spotkaniu nie jesteśmy faworytem, natomiast każdy z nas będzie na tyle zmotywowany, że na pewno postawimy się Niemcom. Po to wychodzimy na boisko, żeby wygrywać. Nie przejdziemy obojętnie obok tego starcia.

W tygodniu zagrał Pan setny raz w barwach Torino, a występ okrasił bramką. Lepszego jubileuszu nie mógł Pan sobie wymarzyć. Jak świętował Pan po meczu z Cagliari (2:1)?

Udało mi się strzelić gola, ale przede wszystkim cieszyłem się ze zwycięstwa. Jestem obrońcą i głównie skupiam się na tym, żeby bronić. Jeżeli przy tym uda się zdobyć bramkę, to jest to wartość dodana. Jeżeli chodzi o świętowanie, to nie było na to czasu, bo gramy co trzy dni i codziennie spotykamy się na zajęciach. Co ciekawe, o tym jubileuszu dowiedziałem się od działaczy, bo sam nie liczę rozegranych spotkań.

Torino sezon rozpoczęło niemrawo, ale ostatni wygrany mecz z Cagliari pokazał, że powoli wracacie na właściwe tory.

Aż tak źle nie zaczęliśmy. Mogliśmy mieć co prawda więcej punktów, bo pierwszy mecz z Interem zremisowaliśmy 0:0 i nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. Tak samo było w spotkaniu z Veroną. Mogliśmy mieć 3-4 punkty więcej. Jesteśmy jednak spokojni, bo znamy swoje możliwości i wiemy, że niedługo zaczniemy punktować.

Kiedy przechodził Pan z Palermo do Torino, to w ogóle marzył Pan o tym, że kiedyś zostanie kapitanem tego zespołu, ulubieńcem publiczności?

Wiedziałem, że ciężką pracą i charakterem można bardzo wiele osiągnąć. Cieszę się, że udowodniłem, że potrafię grać w piłkę. Po moim nieudanym pobycie w Palermo skreślało mnie wiele osób. Różni ludzie twierdzili, że szybko wrócę do Polski. Przede wszystkim udowodniłem sobie, że nadal mogę się rozwijać. Tylko swoim charakterem i ciężką pracą udało mi się do czegoś dojść.

Pierwsze 100 spotkań w Torino za Panem. Jaki ma Pan następny cel i marzenia?

To wcale nie było moim celem. Po prostu co tydzień gram w piłkę. Te występy to głównie mecze na włoskich boiskach, w Europie zaczęliśmy grać dopiero w tym roku. Sto spotkań naprawdę mnie cieszy, tym bardziej, że jestem obrońcą.

Jak to?

Napastnik może tych meczów nazbierać trochę łatwiej, bowiem wystarczy, że będzie wchodził na boisko na kilka minut jako rezerwowy. Obrońca z reguły ma trudniej. Jak zacznie mecz, to gra do ostatniej minuty. Teraz nie stawiam sobie żadnych celów. Żyję z tygodnia na tydzień. Moim zdaniem takie podejście jest najlepsze i najbardziej się opłaca.

Rozmawiał Dominik Farelnik

Regulamin Newslettera
pobieranie strony...
Newsletter - zapisz się!
regulamin
Zapisz się
Wideo